Przejdź do głównej zawartości

Aromatyczne dyniowe placki z lubczykiem

Dynia. Warzywo dla ubogich, czy raczej zapomniana królowa polskiej jesieni? Mimo, że jesteśmy zauroczeni jej kolorem, a także wyglądem, zwłaszcza na Halloween, czy tak naprawdę wiemy, co można z dyni przygotować do jedzenia? Spis tych dań pewnie nie jest tak imponujący jak w przypadku ziemniaka, ale  za to dynia ma to do siebie, że łatwo zmienić jej smak dodając różnorodne przyprawy. Na przykład placki z dyni możemy zrobić z papryką na ostro, z cukrem na słodko, czy tak jak za chwilę opiszę z ziołami aromatycznie.

Dla 4 osób potrzebujecie:
1/3 niedużej dyni (ok 800g)
2 małe ziemniaki (lub po prostu więcej mąki)
2 białe cebule
2 łyżki suszonego lubczyka
1/2 pęczka pietruszki
2 jajka
pół szklanki mąki pszennej (jeśli masa jest zbyt wodnista)
sól, pieprz
mało klarowane i olej do smażenia

 


Dynię obieramy i kroimy na mniejsze kawałki.
Ziemniaki i cebulę również obieramy. Obrane warzywa najlepiej rozdrobnić używając maszynki do mielenia mięsa z nakładką do warzyw (ja wszystkie placki robię połowę masy na grubych oczkach połowę na drobnych, albo tylko na drobnych) Ale spokojnie możecie użyć tarki albo blendera.
Do rozdrobnionych warzyw dodajemy następnie jajka, przyprawy i posiekane zioła oraz mąkę, w miarę potrzeby stopniowo dodajemy mąkę żeby zagęścić ciasto. Dokładnie mieszamy i możemy zaczynać smażyć :)

Jeśli chodzi o samo smażenie to moim zdaniem najlepsze wyjdą, gdy będziemy je smażyć na maśle klarowanym pomieszanym z olejem. Pamiętajcie żeby użyć bardzo rozgrzanego tłuszczu, inaczej placki wpiją cały tłuszcz i nie będą chrupiące. No i oczywiście im mniej mąki tym smaczniejsze, ale niestety trudniej będzie je usmażyć.




Koszt przygotowania: 6 złotych
Czas przygotowania: 10 minut + smażenie
Stopień trudności: Średnie (placki z dyni łatwiej się rozpadają niż te z ziemniaków, trzeba delikatnie przewracać)

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jajka faszerowane wiosennie, czyli jak smacznie rozpocząć Wielkanoc

Kolejna odsłona klasycznego przepisu z mojego domu rodzinnego na jajka faszerowane. Tym razem wersja dla leniwych, bo nie będzie trzeba nic kroić ani siekać - wszystko załatwi za nas blender :) Potrzebujecie: 6 jajek ugotowanych na twardo pół cebulki dymki + szczypiorek z dwóch dymek 6 rzodkiewek 2 łyżki masła sól, pieprz, bułka tarta masło do smażenia (1 łyżka) Do dekoracji możecie wykorzystać: posiekany szczypiorek i natkę pietruszki rzodkiewkę, ogórka, pomidora i awokado w plasterkach Sposób przygotowania: Jajka obieramy ze skorupek, przecinamy na pół i wyjmujemy żółtka z odrobiną białka. Szczypiorek i rzodkiewki możemy posiekać, ale i tak zmiksujemy je blenderem.  Żółtka wraz ze szczypiorkiem, rzodkiewką, cebulką i masłem miksujemy blenderem na gładką masę, przyprawiamy solą i pieprzem, Tak przygotowane nadzienie wkładamy do wydrążonych białek, obsypujemy z góry bułką tartą (oczywiście możemy wysypać bułkę na talerzyk i obtoczyć spód jajka dociskając

Filet americain, czyli holenderski tatar

Jeśli lubicie tatar wołowy, to filet americain powinien Wam również smakować. Co to w ogóle jest i jak to się je? W Holandii można zamówić ten smakołyk jako przystawkę/danie główne lub zjeść z nim kanapkę na lunch. Niestety nawet nie umiem przetłumaczyć nazwy, ale podobno wywodzi się od "amerykańskiego" sosu dodawanego do mięsa. Dodajemy Worcestershire i ketchup... Nie wiem, na ile Worcestershire jest amerykańskim sosem (pochodzi przecież z Anglii), ale na pewno holenderskim nie jest. A może jednak chodzi o ketchup? Słyszałam też wersję, że "americain" dlatego, że mięso jest mielone jak w hamburgerze. Sama nie wiem, w którą wierzyć. Ale czy to ważne? Ważne, jak smakuje. Składniki dla 2 - 3 osób: 300g świeżej polędwicy wołowej 1 niewielka cebula (czerwona, lub szalotka) 2 łyżeczki slodkiej papryki suszonej 1 łyżeczka papryki chilli suszonej 2 łyżeczki sosu Worcestershire 1-2 łyżeczki ketchupu 1-2 łyżki majonezu 1 łyżka ostrej musztardy sól, pieprz Robi

Stek z rostbefu wołowego, a właściwie tajemnica marynaty

 Trochę nietypowo jak na kobietę, ale uwielbiam wołowinę. Zanim nauczyłam się jednak przyrządzać sama steki z tego mięsa zmarnowałam kilka naprawdę fajnych porcji polędwicy, rostbefu czy antrykotu. Oczywiście polędwica wołowa jest najlepsza, ale i najdroższa. Dziś proponuję wersję oszczędniejszą, właśnie z rostbefem. Aby przygotować 2 steki wołowe bedzięcie potrzebować: 2 kawałki rostbefu wołowego (można kupić gotowe już pokrojone steki), ale patrzcie raczej na takie ważące nie więcej niż 200 g, grubsze steki z rostbefu mogą się nie udać za pierwszym razem.  Marynata: 150 ml czerwonego wytrawnego wina 3 łyżki octu balsamicznego 3 ząbki czosnku łyżeczkka suszonego tymianku łyżeczkka suszonego rozmarynu 2-3 łyżki oliwy Składniki mieszamy w naczyniu (czosnek najlepiej przecisnąć przez praskę, ewentualnie drobno posiekać). Mięso zanurzamy w w marynacie na minimum dobę. Ja steki smażę na maśle klarowanym wcześniej posypuję solą morską (grube kryształki) jed